Sprzedaż kilkunastu działek w sposób ciągły, zorganizowany i z nastawieniem na zysk oznacza, że podatnik nie tylko zapłaci VAT, ale też nie będzie mógł skorzystać z ulgi mieszkaniowej – wynika z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, sygn. akt II FSK 1393/12, II FSK 1394/12, II FSK 1039/12.
Wyrok dotyczy spraw połączonych ze skarg małżonków, którzy sprzedali w latach 2004–2006 kilkanaście działek. Powstały one na skutek podziału gruntów kupionych w latach 2000–2003. Spór dotyczył tego, czy powinni byli uznać to za przychód z pozarolniczej działalności gospodarczej czy z odpłatnego zbycia nieruchomości lub prawa wieczystego użytkowania gruntów.Małżonkowie zadeklarowali w urzędzie, że pieniądze ze sprzedaży zamierzają przeznaczyć na własne cele mieszkaniowe, w ciągu najbliższych dwóch lat, przez które ustawa o PIT rozumie m.in. budowę, rozbudowę lub remont własnego domu. To pozwalało im skorzystać ze zwolnienia z podatku na podstawie obowiązującego wówczas art. 21 ust. 1 pkt 32 ustawy o PIT (obecnie takie samo zwolnienie wynika z art. 21. ust. 1 pkt 131 w związku z art. 21 ust. 25).Urząd skarbowy uznał jednak, że sprzedaż działek przez małżonków należy uznać za pozarolniczą działalność gospodarczą, co automatycznie wykluczało prawo do zwolnienia z PIT przychodu uzyskanego w ten sposób.Małżonkowie nie zgodzili się z tą decyzją i złożyli odwołanie. Tłumaczyli, że działki zamierzali pierwotnie przeznaczyć pod budowę domów dla dzieci, ale na skutek nagłego pogorszenia sytuacji materialnej musieli je sprzedać. Nie można więc było twierdzić, że pozbyli się ich w ramach działalności gospodarczej, bo była to sprzedaż sporadyczna, na skutek nieprzewidzianych komplikacji. Zarzucali też naczelnikowi urzędu, że powołał się na definicję działalności gospodarczej z ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, a powinien był z ustawy o PIT i że w związku z tym jego decyzja została wydana bez podstawy prawnej.Izba skarbowa utrzymała jednak w mocy zaskarżoną decyzję. Skargę małżonków oddalił również Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.Sąd przyznał wprawdzie, że przywołanie w decyzji naczelnika definicji z ustawy o swobodzie działalności gospodarczej było błędem, bo ustawa o PIT zawiera własną definicję. Błąd ten nie był jednak istotny, ponieważ obie posługują się zbliżonymi kryteriami definiującym pozarolniczą działalność gospodarczą.Sąd podkreślił, że działania małżonków były fachowe, stanowiły ich główne źródło utrzymania, mimo że sami nie uważają się za profesjonalistów w tej dziedzinie. Zdaniem WSA nie można uznać za sporadyczną działalności handlowej, która polega na dokonaniu kilkunastu transakcji skutkujących uzyskaniem dużego przychodu. Małżonkowie wnieśli skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który po rozpoznaniu sprawy również ją oddalił i w znacznej mierze podzielił argumenty sądu I instancji. Podkreślił także, iż przywołanie w decyzji definicji działalności gospodarczej z ustawy o swobodzie działalności było błędne, ale obie definicje są na tyle zbieżne, że nie mogło to przesądzić o wyniku sprawy.